Po wielu miesiącach prób, błędów, zwątpienia i (a jakże!) ciężkiej pracy w końcu ruszyliśmy z akademią jazdy konnej. Jest to coś na co Natasha ciężko pracowała przez prawie dziesięć lat, a przez ostatni ponad rok staraliśmy się jej w tym pomóc. W końcu yard uzyskał licencję i mogliśmy ruszyć z reklamą i zapisami na jazdy. Spełniło się także jedno z moich większych marzeń, mianowicie rozpoczęłam pracę jako instruktor jazdy konnej i obecnie zbieram tak zwane "portfolio zawodowe", które będzie mi potrzebne do wyrobienia uprawnień.
Na razie uczę pod kuratelą Natashy i w sumie tak jak chciałam, zajmuję się głównie dziećmi. We czwartek mam pierwszą zabookowaną jazdę od osób "z zewnątrz". Będzie to czteroletnia dziewczynka, która dopiero rozpocznie swoją przygodę z jeździectwem. Moim zdaniem takie maluchy są najfajniejsze do uczenia, chociaż większość instruktorów twierdzi, że to koszmarna nuda. Dodatkowo uczenie tak małych "człowieków" to według mnie jedno z większych wyzwań, jest to duża odpowiedzialność gdyż jak to się mówi "czym skorupka za młodu nasiąknie...". Wszelkie błędy popełnione przy uczeniu mogą wyjść w późniejszym treningu.
Moja starsza adeptka jeździ już samodzielnie i rozpoczęłam z nią wprowadzenie do Traila, czyli ćwiczenia na drągach. Na razie idzie "koślawo", ale z takimi rzeczami nie należy się śpieszyć i nie należy się nimi przejmować. Tylko ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Bardziej jestem zadowolona z jej galopów na lonży. Prawdopodobnie już niedługo przesiądzie się na nieco większego konia co da nam trochę więcej swobody. Kuc Carlito też ma swoje ograniczenia.
Co do ograniczeń to cieszę się, że mamy możliwość dyktowania swoich warunków. Nie ma tak, że konie będą chodzić po pierdylion godzin, bez chwili przerwy. Już w grudniu lekcje były ustawiane tak, że Carlito miał przynajmniej godzinę przerwy między jazdami, a ja osobiście wolę mu dać dwie godziny i więcej. Mamy możliwość zrobienia rotacji koni. Poza tym jednym z warunków otrzymania licencji było sprawdzenie wszystkich pracujących koni przez weta i te "checki" będą się powtarzać.
A co u naszych "dzieciaków"? Skończyły się "ferie" i czas powrócić do treningów. Gringo i Beanie bardzo ładnie i chętnie rozpoczęły sezon treningowy. Wczoraj za to obydwa koniska mnie załamały. Wróciły z padoków z taką ilością błota w ogonach, że doprowadzenie ich do "stanu używalności" zajęło mi prawie godzinę. Wyglądało to tak jakby obydwa zjeżdżały na dupach na padoku, bo błoto było właściwie tylko "z dupy strony".
Na zakończenie dodam, że jeśli ktoś akurat przebywa w Anglii i miałby ochotę pojeździć konno na dobrze zrobionych hiszpańskich koniach, to zapraszam do bookowania lekcji przez naszą stronę internetową https://www.classicalridingacademy.com/
Zapraszam także na fan pejdża The Classical Riding Academy