środa, 9 października 2013

Robimy postępy...

Dzisiaj wyjątkowo leżymy chorzy. Jakiś wirus się przypałętał, a wczorajszy dzień był nieco męczący.

Wczoraj nie jeździłam na Drifterze, za to wsiadła nasza zleceniodawczyni. Stwierdziła, że dotychczas wykonałam dobrą robotę i kuc progresuje. Została do poprawienia jedna rzecz i niestety będzie to żmudna praca od podstaw. Właścicielka kuca, 14-letnia dziewczynka, miała nawyk trzymania mocno "w garści" wodze od prawej strony i kuc przy jeździe w lewo opiera się na wędzidle po stronie prawej. To takie głupie uczucie, jakby opierał się o wędzidło prawy "kącik", przez co na lewej wodzy powstaje luz. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam i brzmi to trochę jakby wbrew logice. Jednym słowem wracamy do pracy na halterze i powoli gimnastykujemy lewą stronę, a w siodle dajemy luźną wodzę i pozwalamy rękom "pracować" w rytmie kroków kuca, żeby w końcu rozluźnił się i wyprostował.

Za to drugi kuc Mischief wczoraj po raz pierwszy pojechał ze mną w teren. Najpierw poszliśmy na piechotę, ale wróciłam już w siodle. Zachował się bez zarzutu i nawet zaskoczył mnie idąc w ustawieniu na luźnej wodzy. Trochę się tylko boczył na pieńki i pod koniec nie chciał się zatrzymać do zsiadania. Trzeba popracować nad wsiadaniem i zsiadaniem w terenie.


Czarkowi też się wiedzie. Jego podopieczna, Domingo już kłusuje z jeźdźcem na grzbiecie, jeszcze na halterze, ale przyjęła już wędzidło bez fochów. Klacz jest bardzo chętna do ruchu, nie trzeba jej popędzać.
Kolejna "dziewczyna", Obi, przyjęła już siodło i można ją już siodłać w stajni. Wprawdzie wczoraj strzeliła lekkiego focha i podskoczyła kilka razy, ale na treningu wszystko było w porządku. Stała grzecznie gdy Czarek wkładał nogę w strzemię.

Na bieżąco są też kręcone filmiki z naszych postępów. Są potrzebne do aktualizacji strony internetowej. Wkrótce też zostaną wydrukowane ulotki i zacznie się walka o klienta.

Mam nadzieję, że się uda...

1 komentarz: