Poranek nastał deszczowy i bardzo wietrzny, mam cichą nadzieję, że nie spełni się to powiedzenie, że jaki Sylwester, taki cały rok. Prognoza pogody nie wygląda obiecująco, ale przynajmniej Nowy Rok przywitamy pod dachem, w domu znajomych.
Czarek właśnie wrócił od koni z porannego karmienia i stwierdził, że przewiało go na wylot. Ciekawie się zapowiada dzisiejszy trening...
A co się zmieniło podczas ostatniego roku? Przede wszystkim szkółka jeździecka The Classical Riding Academy działa już rok i to z całkiem konkretnymi sukcesami. Konie Storm i Berry mają swoich dzierżawców, nowa klacz Star oraz szetland Bertie mają być kolejnymi "nauczycielami", Bertie ma uczyć dzieciaki podstaw Natural Horsemanship i pracy z ziemi. Od stycznia mam kolejne dzieci na jazdy, więc rozszerzyłam swoje dostępne godziny pracy. "Moje" obecne dzieciaki porozpoczynały kolejne bloki jazd i robią niesamowite postępy. Siedmioletnią Annę przed świętami po raz pierwszy "spuściłam" z lonży, a czteroletnia Isla przesiadła się w większe siodło, dostała wodze do ręki i trzymam ją już na dłuższej lonży. Dzieci tak szybko rosną...
Pokazy Olivant Equine Displays udały się znakomicie, a na jesieni mogliśmy świętować narodziny nowego członka rodziny Olivant - małego Malacky. Książę Caspian zyskał braciszka i zakładam, że będą kaskaderami tak jak ich tata. Zresztą jeszcze z rok i Caspian przyjdzie do mnie na jazdy, chociaż już nieźle sobie radził na Bertiem.
Beanie ma już 3.5 roku i spędza z nami już drugą zimę. Radzi sobie świetnie i mamy z niej pociechę. Gringo też daje radę i świetnie się opiekuje "swoją klaczą", to znaczy nie gryzą się za często.
Urodziły nam się kociaki. Kocur Humpfrey mieszka teraz dwa domy dalej u znajomych i ma full obsługę oraz niewolników w pakiecie. Kotka Lucy jest diabłem wcielonym, więc została z nami. Ich matka Fiona przeszła już sterylkę i wróciła do "normalnego" trybu życia.
Oczywiście trafiła się też łyżka dziegciu. Nauczyło nas to jednego - jak komuś będziemy pomagać, to od razu ustalimy granice i nie damy sobie wejść na głowy. Cieszyliśmy się, że dzięki temu blogowi mogliśmy komuś pomóc, ale też potem było nam niemiło gdy osoba, której pomogliśmy, zachowała się dwulicowo i próbowała mącić wśród naszych koniarskich znajomych. W sumie miejscowe towarzystwo jeździeckie szybciej się zorientowało i zareagowało niż my. Jak to się mówi - mądry Polak po szkodzie. Nie żałujemy, ale niesmak pozostał.
A nasze postanowienia Noworoczne?
Na pewno więcej treningów - dla nas i dla koni. Więcej spacerów, mniej bezproduktywnego siedzenia (zdarzało się takie lenistwo). Mniej marudzenia, więcej radości.
I w końcu wziąć ślub :D
A Wam życzymy dużo miłości, radości z życia, przyjaznych ludzi naokoło oraz dużo zdrowia!
Szczęśliwego Nowego Roku!
życzą Madzia i Czarek
Trzymajcie się i trenujcie jak najwięcej :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
OdpowiedzUsuńZ roku na rok jesteśmy coraz starszy.
OdpowiedzUsuń