W końcu nastąpiło to na co czekałam od początku tej zimy - spadł śnieg! Traktuję to jako mój osobisty, prywatny zimowy akcent gdyż nawet konsystencja śniegu mnie zadowala - nie za mokry, nie za suchy, idealny do budowania bałwana. Oczywiście już pierwszego dnia, przed stajnią zaprzęgową stanął oryginalny, polski bałwan. Z garnkiem (prosto z Olkusza!) na głowie, marchewką, łapkami z gałązek i czarnymi oczami. Oczywiście musiałam się też w tym śniegu wytarzać. Szkoda, że jest tylko po kostki.
Cała nasza wioska wygląda teraz przepięknie, ale z tego co widzę to na bocznych drogach nie jeżdżą pługi, po pobliskiej autostradzie samochody się toczą i co chwila słychać syreny policji, albo karetek. Słyszałam już wcześniej o tym, że Anglia zamiera jak spadnie śnieg, więc nie zdziwiło mnie to. Wyobrażacie sobie jakby u nas w Polsce, przy śniegu po kostki, pozamykali szkoły? Nigdy nie doświadczyłam odwołania zajęć nawet jak zaspy sięgały pasa, a temperatura spadała poniżej -15 stopni. No, ale dla nas to raczej naturalne, chociaż Polacy lubią malkontencić i narzekać, że śnieg jest do bani...taaa, a latem upał jest beznadziejny, wiosna jest głupia, bo błoto, jesień jest beznadziejna, bo pada deszcz. Ja co roku czekam na śnieg.
Na razie to wszystko trochę topnieje i robi się taka ciapa, która rankami trochę przymarza. Temperaturę mamy w dalszym ciągu powyżej zera. Jeśli dalej będzie padać to trzeba będzie zaopatrzyć się w łopaty do śniegu, chociaż Czarek twierdzi, że z B&Q zniknął już na pewno cały zapas.
Z innych informacji - do stajni przybyła ze stada 3-letnia klacz welsh mountain pony, już wcześniej stwierdziliśmy, że jest najpiękniejsza z całego stada, kasztanka z białą latarnią i skarpetkami, dosyć mocnej budowy. Nazywa się Mystic, ale ponoć jej imię pochodzi bardziej z francuskiego, czyli brzmi Mystique. Tak czy inaczej zachwyciłam się nią i dostałam ją do ułożenia pod siodło. Teraz tylko czekam na odpowiednią pogodę i czas...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz