Zaczęliśmy od pracy z ziemi na lonży i halterze na razie wyłącznie w stępie i kłusie oraz na drągach. Gringo na początku trochę się ekscytował, ale gdy tylko przechodziliśmy do ćwiczeń na drągach to od razu się uspakajał i koncentrował na pracy. Częste zmiany kierunków oraz zatrzymania również zmuszały go do myślenia. Czasami kładziemy drągi w różnych odległościach, żeby sam wykombinował jak postawić nogi i trzeba przyznać, że świetnie mu to wychodzi.
W pracy z siodła skupiliśmy się na razie na manewrach typu cofanie wokół markerów, bramka oraz cofanie po "elce". Wczoraj głównie ćwiczyłam właśnie "elkę". Najpierw powoli, noga za nogą poprosiłam Gringo o normalne przejechanie jej stępem. Zrobiłam tak kilka razy, następnie zatrzymałam go przy wyjeździe z "elki". Najpierw cofałam tylko do zakrętu "L" pilnując, żeby robił to w linii prostej, bez kopania w drągi, po czym wyjeżdżałam do początku. Gdy zrobił cofanie do zakrętu poprawnie zatrzymałam go na chwilę, pochwaliłam i dopiero wtedy, noga za nogą zaczęłam przestawiać mu zad w zakręcie. Gdy zrobił to poprawnie, bez puknięcia w drągi zatrzymałam go ponownie i pochwaliłam. Dopiero po chwili dokończyłam cofanie do końca "L". Jeszcze przyjdzie czas na robienie całego manewru w jednym ciągu. Na razie Gringo nieco się denerwuje gdy zdarza mu się puknąć w drągi, nie jest to dla nas nic dziwnego, gdyż zawsze bardzo drągi respektował. Dlatego też większość manewrów robimy bardzo powoli z wieloma zatrzymaniami.
Powoli zaczynamy go też gimnastykować robiąc wolty, nie przechodzimy jeszcze do ugięć z uwagi na pewną sztywność, która jeszcze mu po zimie została. W kłusie również ćwiczymy wolty oraz zmiany kierunków.
Jesteśmy dobrej myśli :)
Gringo szczęśliwy po treningu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz