Kilka razy dostaliśmy maile z zapytaniem jak wygląda nasz taki typowy dzień z końmi. Po pierwsze, żaden dzień nie jest "typowy", jeżeli trafi się tzw. nudny dzień, to jesteśmy szczęśliwi, bo to znaczy, że "przeżyliśmy" i obyło się bez niespodzianek.
Jak już kiedyś wspominaliśmy, na obecną chwilę pracujemy z końmi na pół etatu, a właściwie 3/4 etatu, więc wszystko wygląda inaczej i właściwie nie ma czegoś takiego jak "dzień wolny od koni". Konie mają tzw. "dzień konia" gdy nie idą na trening, ale my wolnego od koni nie mamy.
Taki typowy poniedziałek zaczyna się dla Czarka o godzinie 3-4, gdy wyjeżdża rano do pracy. Ja wstaję o 5.20, lub 6, w zależności od tego, czy rano sprzątam padoki. Jeżeli sprzątam, to jestem w stajni od mniej więcej 6.10. Karmię wtedy wszystkie konie gdyż groom przyjeżdża o 6.30 i wtedy konsultujemy co trzeba dzisiaj zrobić, kto zgubił podkowę i który koń potrzebuje zmiany derki. Potem wypuszczam Gringo i Beanie na padok, sprzątam boksy i ogarniam naszą część stajni. Około 7.30 wracam do domu, szykuję się do pracy i ogarniam chałupę. O 8 wychodzę z domu. Mam to szczęście, że mam dosyć elastyczne godziny pracy, zakład graniczy ze stajnią, a także praca etatowa jest również moją drugą pasją, bo zajmuję się roślinami.
O godzinie 9 centrum ogrodnicze rozpoczyna pracę. W międzyczasie informuję Tash czego brakuje w paszarni i jak wygląda kwestia wywozu gnoju, itp., odbieram wiadomości od pensjonariuszy i rezerwuję zajęcia dla dzieci. W zależności od pogody wyskakuję z pracy około 13-tej, żeby ściągnąć nasze konie i ewentualnie Beriego, albo Czarek ściąga jeżeli wraca wcześniej.
Czarek zazwyczaj jest już w domu około godziny 14.30, szybko coś przegryza i idzie porobić coś w stajni. Ja wracam do domu średnio około 16.30, czasami wcześniej i wtedy zazwyczaj dołączam do Czarka w stajni. Ściągamy resztę koni, karmimy i wydajemy siano na padoki, a potem nasze konie wychodzą na trening, albo prowadzę zajęcia z dziećmi. Kończymy dzień w stajni po godzinie 19-tej. Środy, czwartki i piątki wyglądają podobnie.
Wtorki już wyglądają inaczej gdyż jest to "mój dzień" w stajni. Zaczynam zazwyczaj przed 7 i ogarniam cały yard mniej więcej do godziny 9.45. Potem często mam zajęcia z dziećmi, albo jeżdżę z Tash. Czasami po stajni mam od razu wolne, więc przełażę wtedy przez płot na centrum ogrodnicze w celach towarzyskich i żeby sprawdzić pocztę.
Zdarza się, że w pracy, w moim sektorze jest nowy pracownik do przyuczenia albo z różnych przyczyn nie ma pracownika wcale, wtedy zaczynam w stajni o godzinie 5 rano, kończę po 7 i na 8 idę jeszcze do pracy. Tylko w taki dzień kończę pracę o 14-tej i mam chwilę do mniej więcej 16-tej, żeby odsapnąć i dopiero potem idziemy z Czarkiem ściągnąć konie jak co wieczór.
Weekendy za to należą do Czarka i to on ogarnia wtedy stajnię. W sobotę daje mi to szansę na wyspanie się, a potem około 9-tej dołączam do Czarka w stajni. Wspólnie kończymy około 10-11tej w zależności od tego kto się kręci koło nas. Trzeba pamiętać, że weekendy to również boom towarzyski zwłaszcza gdy jest ładna pogoda :D
Tak to na obecną chwilę wygląda nasz tydzień. Oczywiście wszystko zależy od pogody i pory roku np. podczas fali upałów konie wychodziły na noc na pastwiska.
Pewnie zauważyliście mój poranny filmik na Facebooku. Wyszło to całkiem nieźle, więc będziemy to traktować jako uzupełnienie bloga. Czasami bardzo chcę coś przekazać, ale nie mogę tego szybko napisać, więc nagranie relacji jest całkiem niezłym rozwiązaniem.
I jak zwykle jeżeli macie jakieś pytania, czy uwagi, to zapraszamy do kontaktu przez naszego fan pejdża. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz