Po długim "nie pisaniu" naszym stałym czytelnikom należą się jakieś słowa wyjaśnienia...
W sferze zawodowej mamy sporo zmian, między innymi objęła mnie redukcja etatów w stajni zaprzęgowej. Byłam najmłodsza z całej ekipy, więc przeczuwałam, że w takim wypadku "polecę" jako pierwsza, jednak sposób w jaki zostałam zwolniona pozostawia wiele do życzenia pod względem profesjonalizmu i wzbudził u mnie pewien, hmm....niesmak. Także w gruncie rzeczy specjalnie teraz nie gadam z moimi ex-pracodawcami, poza zwykłymi grzecznościami, bo i w sumie o czym? Zresztą niespecjalnie się przejęłam tym zwolnieniem, gdyż właśnie zaczął się sezon i pracy w okolicy jest dość.
Obecnie w stajni zaprzęgowej pracują Czarek z Tomkiem i dwóch angielskich pracowników "z doskoku", na pół etatu - czyli przychodzą jak nie pracują gdzie indziej i zajmują się tylko i wyłącznie treningiem koni.
Po czterech dniach leżenia na przymusowym urlopie zaczęło mnie "nosić", więc wróciłam do pracy. Popołudniami pracuję z trzema końmi, jednego z nich jeżdżę w klasyce. Ciekawe doświadczenie po tylu latach spędzonych w siodle westowym, ale nie narzekam. Dobrze, że dostałam ostatnio trzy pary bryczesów.
Tak czy inaczej sporo osób myśli, że siedzę w chałupie, nudzę się i w cichości płaczę za utraconą robotą. A tu psikus, bo jestem całkiem aktywna. Poza tym mam swoje plany, które sukcesywnie wdrażam i wiem co wkrótce będę robić...ale jeszcze nie powiem. Nie chcę zapeszyć...
Może niedługo uchylę rąbka tajemnicy....
Magda, trzymaj sie i sie IM nie daj!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ewa-damarina
Ps. Czekam na uchylenie rąbka tajemnicy.
Dziękuję. Akurat w poniedziałek mam rozmowę o pracę w innej stajni :)
Usuń