W Lany Poniedziałek udało mi się wykąpać Bonnie (RQH Spook N Banjos). Teraz jest na mnie obrażona. Zresztą zawsze mówiłam, że wśród całej stajennej ferajny jestem bardzo popularna trzy razy dziennie - podczas śniadania, obiadu i kolacji.Wtedy jestem "najukochańszą matką karmicielką".
Wytłumaczyłam Bob'owi co to jest Lany Poniedziałek (Wet Monday), że w Polsce jest tradycja oblewania się wodą w ten dzień. Stwierdził, żebym lepiej nie uskuteczniała tego tutaj, bo jak już mają być mokrzy to lepiej, żeby to było przez deszcz.
Dash, nowy wałach, którego teraz "rzeźbimy" dał pierwsze kłusy z jeźdźcem na grzbiecie. Śmieją się ze mnie tutaj, że jestem takim "crush test dummy", bo najczęściej wsiadam pierwsza. Przy poprzednim wałaszku Rio przed wsiadaniem żartowałam "ej no to może chociaż rzucimy monetą kto wsiada?", bo było trochę emocji.
Dash jest już nieco starszym koniem i prawdopodobnie był już jeżdżony. Sprowadzono go z USA jako ogiera, a w Anglii został poddany kastracji. Nie ważne co z nim robili, my i tak zaczynamy od podstaw na wszelki wypadek.
Na początku przewieszałam się tylko, a szef oprowadzał konia, żeby przyzwyczaił się do mojego (lichego) ciężaru. Ostatnio przewieszam się tak w sumie tylko dla zasady i od razu wsiadam. Przez ostatnie dni ćwiczyliśmy stępa i zmiany kierunku, a także ustępowanie od wędzidła. Potem spróbowaliśmy uzyskać zakłusowanie, jednak naprawdę niezły kłus dostaliśmy wczoraj - spokojny, wygodny i z niskim ustawieniem głowy. Szef zrobił nawet filmik, który przesłał właścicielom. Zawsze się lekko stresuję w takich momentach, bo wiadomo, że jazda na koniach - nowicjuszach nie wygląda pięknie. Tutaj się zgarbisz, tam się przechylisz, gdzie indziej musisz się bujnąć w siodle. Na szczęście "za mojej kadencji" nie trafili się klienci, którzy mieliby wąty, że po 3-4 tygodniach koń nie chodzi jak prawdziwy zawodnik. Jeszcze się nie trafili, bo podobno bywali tacy...
A właśnie! Mamy przecież nową klacz, 3-letnią AQH o wdzięcznym imieniu Cutting Rock Cake, nazywaną Lulu. Pracuje z nią głównie szef, ja działam tylko pod jego nieobecność. Klacz jak na razie jest nieco rozkojarzonym, dużym dzieckiem, ale uspokoiła się odkąd postawiliśmy ją obok Dasha i wychodzą razem na noc. W tym momencie jest to najlepsza "wychodząca" para. Ona pilnuje się jego, a on pozwala jej na wszystko łącznie z podbieraniem siana. Można ich obserwować godzinami.
Przez ostatnie kilka dni Czarek miał urlop, który wykorzystał na treningi z Jaxem. Chłopaki chyba nieźle się razem bawią. Jax nabrał więcej respektu do Czarka, a i Czarek bardziej się w niego "wjeździł". Na razie ćwiczą ugięcia w stępie i kłusie, ustępowania i zatrzymania.
Cieszymy się, że ostatni artykuł o Czempionacie Shire'ów został tak ciepło przyjęty. Przy okazji innych ciekawych eventów spoza świata western będziemy ładnie prosić Anitę o zdanie relacji :)
Po prawej stronie możecie zobaczyć wklejkę Anita Walkowska - Hopcia Photography oraz adres email. Jeśli potrzebujecie zdjęć - portretów, reportaży, itp. to bardzo polecamy i zapraszamy do kontaktu z Anitą.
Zapraszamy również do komentowania i zadawania pytań. Nasza skrzynka kontaktowa wciąż prężnie działa - megiczarek@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz