piątek, 22 marca 2013

Utknięci przez kuce i ucieczka Bestii

 Na początku chciałabym ogłosić, że przekroczyliśmy 2000 odsłon bloga. Bardzo nam z tego powodu miło, oby tak dalej. Oczywiście jeśli macie jakieś uwagi, sugestie, prośby, itp. to bardzo proszę o komentarze.

Dzisiaj mieliśmy bardzo ciekawy dzień. Na początek szefostwo postanowiło przenieść na duże pastwisko stado kucyków, które przejściowo mieszkało sobie na padoku w małej stajni. Wcześniej nastąpiło oczywiście masowe mycie koników, a raczej wyskrobywanie błotka z nóg, grzyw i ogonów. To była cała operacja - jedna osoba łapała kolejno kuce i prowadziła do stajni, dwie osoby kąpały i czesały, a czyste konie były wypuszczane chwilowo na ujeżdżalnię.

Następnie trzeba było te 15 walijskich kuców górskich zapakować do ciężarówy i tu zaczyna się "zabawa". Czarek wszedł pierwszy do ciężarówki i po kolei przytrzymywał na uwiązach coraz większą gromadkę, mnie też przypadło jakieś pięć koników, reszty podawanych uwiązów nie sięgnęłam. Na końcu wsiadł Tomek wpychając ze trzech "maruderów". Kuce zaczęły się strasznie kotłować, za sobą miałam Mistique, która koniecznie chciała użreć Chance'a. Czarek trzymał jednookiego wałacha, który również nie mógł ustać spokojnie. Bramki zostały zamknięte, żeby całe to towarzystwo nie wylazło. Zdążyłam tylko pomyśleć "O nie, niech tylko nie zamykają klapy"...i wtedy zamknęli też klapę. Kuce rzuciły się do wyjścia przepychając nas, ale dzięki temu mogliśmy wyjść przez drzwiczki przy szoferce. Tomek miał tylko kłopot z przeciśnięciem się przez całe stado do drzwi. A na początku i tak wskoczył na bramkę, żeby uniknąć podeptania.

Najprościej było wypuścić je na łąkę. Po prostu otworzyło się bramę i opuściło trap...

Po wypuszczeniu kuców trzeba było przeprowadzić jedno siwka do dużej stajni. Tomek wziął Bestię na uwiąz i pomaszerował. Czemu Bestia? No cóż...polecam cofnąć się do mojego wpisu o Irlandzkim Koniu Pociągowym. Tyle, że jego imię opisuje jedynie jego wielkość. Potocznie nazywamy wałacha Misiem, gdyż jest strasznym tchórzem. No i właśnie dzisiaj przestraszył się ciężarówki, która podjechała mu nieco pod dupę, a jak 800kg żywej masy się przestraszy to lepiej jednak puścić uwiąz. Tak też Tomek zrobił. Bestia pokłusował w dół drogi, a zwolnił dopiero przy punkcie recyclingu. W tym miejscu należy się wielki szacun i podziękowania dla pracowników owego punktu, gdyż wyszli na drogę i zatrzymali nasze konisko. Oczywiście nie obyło się również bez zatrzymania ruchu, ale żaden kierowca nie miał do nas pretensji. Jedna babeczka zapytała się nawet, w którą stronę Tomek będzie konia prowadził, to ona poczeka, aż przejdą. Inni wyłączali silniki.

 Dobrze, że to była jedynie lokalna "wsiowa" droga.

A no i trafił mi się "Dzień dziecka", gdyż szefowa zaproponowała mi, żebym pojechała z nią w środę na wykład prowadzony przez weterynarzy, dotyczący hodowli i rozrodu koni.

Bestia



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz