czwartek, 20 grudnia 2012

Westowy pogrzeb

 Niedawno ekipa wróciła i Czarek zdał mi relację z pierwszego westowego pogrzebu, ale od początku...

 Przygotowania zaczęliśmy wcześniej, gdyż w serwisie miały brać udział cztery konie - dwa siwki w zaprzęgu i dwa "westowe" wierzchem z przodu. Dlaczego "westowe"? Charlie i Niko są końmi ułożonymi na argentyńską modłę i nie chodzą tak jak typowe westowe konie. Większą rolę gra tutaj ręka niż łydka. Ja to się śmieję, że to są konie dla masochistów, gdyż mają strasznie wybijające i nierówne chody. Próbujesz anglezować, ale rzuca cię w siodle. No to może by tak ćwiczebnym? Nic z tego, można sobie odgryźć język i wybić zęby. Do stępa? Jasne, ale wygodniej nie będzie, bo nawet w stępie rzuca po siodle. Dodatkowo obydwa lubią wyciągać wodze z rąk. Charlie czerpie wręcz perwersyjną przyjemność w podgryzaniu wąsów czanki do tego stopnia, że jak się skupi na gryzieniu to gubi rytm chodu.
 Przedwczoraj "testowaliśmy" oba konie na drodze przed zaprzęgiem. Bardzo nie lubię jeździć po ulicy gdy jest duży ruch, zwłaszcza nie lubię przejeżdżać nad autostradą. Charlie i Niko mają jedną zaletę - mają w głębokim poważaniu wszelki ruch uliczny, ale i tak nie zazdroszczę facetom co na nich jechali.

 Pogrzeb westowy od normalnego różnił się głównie tym, że obsługa była ubrana "po kowbojsku", z bandanami na szyjach wyglądali jak rabusie gotowi do napadu na bank. Z przodu na Charliem jechał Dean w pięknym siodle, typowym dla konkurencji z bydłem, a Niko dosiadał Callum. Jechali krótkim galopem i cofali się za zaprzęg tylko wtedy jak droga szła pod górkę. Cały dzień dzisiaj padało, ale na szczęście wszyscy pozakładali płaszcze - olejaki. Pod domem modlitewnym żałobnicy mieli okazję podejść do koni, pogłaskać. Tutaj bardzo często najbliższa rodzina zmarłego, po uroczystości podchodzi i dziękuje nie tylko ekipie, ale również koniom uczestniczącym w pogrzebie.

 Tym razem nie czuło się typowego żałobnego nastroju, kowboje nadali uroczystości pozytywny i mniej "sztywny" akcent, chociaż większych atrakcji nie było. Jedyne co, jak dla mnie, było nie w klimacie to nasz biały karawan.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz