niedziela, 11 listopada 2012

Początek intensywnej pracy z Flashem...

 W końcu nadszedł taki dzień, że mogłam zająć się "moim" westowym kucem i powiem szczerze, że Flash dał mi popalić. Zanim jednak wsiadłam to zauważyłam, że nie dość, iż ktoś pożyczył sobie mój kask, to jeszcze zdarł z niego naklejkę "Wiedźmina"....i nie będę pokazywać palcem, ale wiem kto to zrobił. Teraz kask zostanie obklejony "Wiedźminem" z obu stron i będę go zabierać do domu.

Wracając do tematu, mały nigdy nie chodził na lonży, nie potrafi zmieniać kierunków, nie reaguje na bat i jest kompletnie sztywny na prawą stronę. Pół biedy, że odpowiada na komendy "trot"(kłus) i "walk"(stęp). Za pierwszym podejściem do zmiany strony wyrwał mi się z ręki i poszedł w długą (ku uciesze widzów). Po ok. 20 minutach zaczął zmieniać stronę z lewej na prawą, ale na razie na mocno skróconej linie. Z prawej na lewą jest "zacięty" - łeb odwrócony na zewnątrz i udaje, że mnie nie widzi. Lonżę musiałam skrócić niemal jak wodze i zacząć od ustępowania zadu, pilnując krzyżowania tylnych nóg. Praktycznie musiałam go przepychać całym ciałem. Na lewą stronę w końcu zaczął rozumieć o co chodzi, ale prawą pomińmy milczeniem. Pracę z ziemi skończyłam  jak tylko zatrzymał się poprawnie na mój sygnał, czyli gdzieś tak po ok. 40-50 minutach. Mogłabym "rzeźbić" dalej, ale na ten moment wystarczył mi ten jeden dobry element.

 Potem wsiadłam na 15-20 minut. Mały zaczął jeździć na aluminiowej czance correction bit i na początku majtał głową, ale nie pokonał mojej stabilnej ręki i w końcu odpuścił, zresztą zadziwiająco szybko. Na prawą stronę kładzie się w wolcie, albo przechodzi do kłusa. Ewidentnie traci równowagę, więc zaczęłam od dużej wolty, która stopniowo będę zacieśniać, a potem przejdę do ugięć. Poza tym trzeba będzie pobawić się w stretching. Jedno trzeba mu przyznać - nosi głowę jak stary westowy wyjadacz i pod siodłem, i na lonży. Bez żadnego poprawiania, czy ustawiania po prostu ten typ tak ma.

 No i zebrało mi się na refleksję od razu...Chętnie dałabym tego kuca "w trening" nastolatkowi, który twierdzi, że trenuje konie i "się zna". Szybko spokornieje. Ja sama nie jestem jeszcze na etapie "patrzę, widzę problem, rozwiązuję". Powiedziałabym, że jest to etap "patrzę, widzę problem, muszę się zastanowić, rozwiązuję".

Flash jest dla mnie dużym wyzwaniem, gdyż jest to 6-latek, lekko rozbestwiony, z kilkoma złymi nawykami. Nieco łatwiej pracuje się z kompletnie "zielonym" koniem.

Jutro po robocie kolejny trening, zobaczymy czy mały przemyśli sprawę.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz