sobota, 22 lutego 2014

W końcu przyszła Wiosna!

Po długiej przerwie odpaliłam znowu naszego bloga. Zima w tym roku doświadczyła nas bardziej niż w zeszłym. Dały nam się we znaki największe od 100 lat opady deszczu i powodzie, nie wspominając już o orkanach i sztormach.
 Wiem, że wiele osób robiło sobie jaja z orkanów, że niby nie wiało tak mocno, ale wesoło nie było. Ulewy i silne porywy wiatru uszkodziły nam dach i prawdopodobnie mury domu. A dalsze deszcze uniemożliwiały naprawę szkód. Teraz czekamy, aż wszystko chociaż trochę obeschnie.
 Poza tym w Fahrem pastwiska zalane, a w Romsey wylała River Test.

 Przez tą koszmarną pogodę nie mogliśmy pracować przy koniach nigdzie, gdyż warunki kompletnie na to nie pozwalały, a większość ludzi zajęta była walką z żywiołem. Tą zimę będę długo pamiętać, zwłaszcza to, że musieliśmy zacisnąć pasa i na pewien czas zatrudnić się gdzie indziej.

 Na szczęście teraz powoli wracamy, na razie na pół etatu do Eldon Stud. Dzisiaj akurat mieliśmy pierwszy dzień, któy przeznaczyliśmy na "pozimowy rozruch" i czyszczenie.

Na pierwszy ogień poszła Obi, którą trzeba było złapać, wyczyścić i założyć derkę. O dziwo nie poszło nam źle, klacz doskonale pamiętała o co chodzi. Bardzo dobrze, ponieważ pewni ludzie są zainteresowani daniem Obi w trening wyścigowy.
 Przy okazji zgarnęłam też z padoku Chocko i wyczyściłam go tyle ile się dało. Błoto miał nawet na powiekach.

Obi i Bonnie

Chocko

Priorytetem jednak jest Guinewra, roczna klacz, która na początku Marca idzie w trening, a wcześniej musi bez problemu podawać nogi i chodzić na halterku. Tutaj też już pewna praca była wykonana, także byliśmy dobrej myśli i nie pomyliliśmy się. Klacz bardzo dobrze reaguje na halter.

Ginger & Guinewra

Guinewra


 Skoro wzięliśmy Guinewrę to i Ginger też. Wcześniej Ginger nie dawała się ani czyścić, ani specjalnie prowadzić, kładła uszy po sobie i straszyła wszystkich naokoło. Teraz po zimie widać, że trochę dojrzała i nabrała pewności siebie. Mile nas zaskoczyła.

 Następny trening odbędzie się już na ujeżdżalni. O dziwo nie ma tam specjalnie błota, a podłoże jest całkiem niezłe. Czarek weźmie w obroty Domingo, a ja wrócę do Mischiefa. Oprócz tego w międzyczasie 4-letni syn znajomej zacznie oswajać się z Drifterem. Czeka nas pracowita wiosna.